Od
śmierci swoich rodziców ,ani razu nie uroniła łzy. Obiecała sobie ,że
jej łzy nie będę szły na marne. W tym dniu była rocznica ich śmierci.
Nie było już ich przy niej ,gdy skończyła 13 lat. Po tym zdarzeniu
zajęła nią się Sznowna Tsunade. Jest dla niej jak matka,troszczy się o
nią , stara się dla niej jak najlepiej.Sakura wracają do domu napotykała
różnych ludzi,którzy spoglądali na nią zafascynowani. Wiedzieli dobrze
,że jest najlepszym Medykiem, lepszą od Tsunade, dlatego też zdarzyło
się kilka razy ,że chciano ją porwać ,ale nie tylko umiala leczyć
-potrafiła dobrze władać kataną i umiała się sama obronić. Nagle za sobą
usłyszała znajomy głos, aż za bardzo znajomy. Był to Naruto:
Sakura-chan..poczekaj!-zaczął krzyczeć na całą wioskę , Sakurze nie za
bardzo się to podobało ,ale kochała go za to jaki jest, zatrzymała się:
Naruto,debilu...zmienisz się kiedyś?-spojrzała na niego lekko
rozśmieszona całym zajściem ,ale trzymała się twardo.
-
Oj Sakurcia...to samo tyczy się ciebie...kiedy w końcu będziesz dla
mnie milsza co?!-runął śmiechem i skończyło się to ciosem od Sakury:
cicho bądź ! kretyn! co się stało ? zazwyczaj to coś chcesz jak
krzyczysz moje imię przez całą wioskę...-spojrzała mu prosto w oczy.
Lubiła patrzeć w nie. Były tak pięknie niebieskie, jak ocean bez dna.
Kochała go ,ale nie tak jak kiedyś Sasuke, kochała go po przyjacielsku,
uśmiechnęła się delikatnie na samą myśl.
-
no bo wiesz... tak jakoś cię zauważyłem..no i tak jakoś!-uśmiechnął się
do niej szczerze-chyba pozwolisz mi siebie odprowadzić. I tak szedłem
do Babuni(Tsunade xd).Sakura spojrzała na niego chwilę zamyślona po czym
potrząsnęła głową- hai,hai...to chodźmy, coraz mocniej pada. Ruszyli
nie odzywając się do siebie ani słowem. Trochę ją to zdziwiło ponieważ
Naruto zazwyczaj był gadatliwą osobą,której ani na moment nie dało się
uciszyć. Więc po paru minutach pożegnała się z nim, weszła do domu i od
razu zrzuciła z siebie wszystko , i ruszyła do łazienki. Napuściła sobie
ciepłej wody do wanny, związała włosy w wysoki kucyk i weszła do wody,
Poczuła się wolna od wszystkich i wszystkiego.
.................................................................................................................................................................................................
Naruto
stał na środku jej gabinetu zdenerwowany tym co przed chwilą
usłyszał-Babuniu nie mogłaś mi od razu powiedzieć,że Orochimaru
zaatakował pobliską wioskę! Od razy bym tam poszedł i złoił mu tą krzywą
twarz-powiedział rozzłoszczony. Tsunade zaczęła pulsować żyła na czole,
co oznaczało,że dla Naruto skończy się to źle: NARUTOOO! MÓWIŁAM CI
,ABYŚ MNIE TAK NIE NAZYWAŁ!-krzyknęła rzucając w niego zeszytem, na co
on odskoczył przerażony - Wracając do tematu. Nie powiedziałam Ci od
razy ponieważ byłam pewna ,że tak zareagujesz. Gdybyś tam pobiegł
mogłoby to się zakończyć spotkaniem z nim i resztą jego
przydupasów!-powiedziała to z spokojem w głosie.
-
Hę?!-spojrzał na nią zdziwiony- I tylko po to mnie tu
ściągnęłaś?-usiadł na krześle przeciwko niej- nie wydaje mi się,aby to
było wszystko...
-Masz
rację Naruto. To nie wszystko-spojrzała na kartki papieru- dostajesz
misję wraz z Sakurą ,Sai'em,Lee i Hinatą . Pójdziecie przeszukać starą
kryjówkę Orochimaru,prawdo podobnie ktoś tam jeszcze jest więc go bądź
ją schwytajcie i sprowadźcie do wioski. Zaczynacie od jutro po południu.
Przez im to do końca tego dnia. Szczegóły powiem wam jutro przy bramie.
A teraz wyjdź ,mam dużo roboty!-wróciła do notowania swoich
spraw.Naruto zaś wyszedł z myślą- nie chcę mi się biegać do wszystkich. I
o to w tym momencie (nasz genialny) Naurto postanowił ,że użyję Kage
Bunshin no Jutsu. Po chwili 4 Naruto ruszyło do Hinaty,Sai'a,Sakury i
Lee on wyskoczył zaś na ramen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz