15 maj 2013

Rozdział 6

  Biec...
  Bez celu....
  Prosto...
  Przed siebie...
  Po marzenia...




 Sakura,Szpital:

        Znajdowała się w szklarni-przygotowywała lek dla swojego znajomego -Kankuro.
Znała bardzo dobrze tą truciznę jej skład oraz właściwości..Sama użyła jej podczas spotkania z Uchihą.
Substancja wyżerała wnętrzności powoli i przede wszystkim boleśnie.Przez ten czas Uchiha sam powinien doznawać boleści w okolicach klatki piersiowej.Tym bardziej iż Naruto przyśpieszył jej działanie.
Zgarnęła ze stołu kilka listków i wrzuciła do wody.Następnie wyciągnęła je i ścisnęła-Dzięki czemu z rośliny wyciekał płyn.Wlała go do mniejszej miseczki i ruszyła w stronę wyjścia.Nie zdążyła wyjść,a kilkanaście metrów od niej wyczuła bardzo dobrze znaną jej chakrę.Nie mogła tak tego zostawić ,ale życie Kankuro było ważniejsze.Wiedziała bardzo dobrze po co przyszedł lecz tak łatwo tego nie dostanie.Wychodząc machnięciem ręki przywołała jakiegoś shinobi.-Zostań w środku i pilnuj,aby nikt nie wchodził i wychodził.Ktoś się nie daleko czai..rozumiesz?!.-On przytaknął i wszedł do środka.Nie był słaby ,ale też nie silny...przeciętny.Zawsze coś-Pomyślała i ruszyła w drogę.Wchodząc do sali zauważyła Temari.Delikatnie się do niej uśmiechnęła .Podeszła do znajomego,skrzyżowała ręce nad miską wody i po chwili bańka wodna trzymała się przy jej rękach.Skierowała ją na klatkę piersiową shinobi zamoczyła ją w nim.Kilkanaście minut później jego ciało zostało oczyszczone z trucizny.Odłożyła rękawiczki.-Kankuro proszę ,abyś się nie przemęczał przez 2 dni.Twoje narządy wewnętrzne są delikatnie uszkodzone,ale to nic poważnego...-Zapewniła zielonooka.Mężczyźnie się to nie spodobało,podniósł wzrok na kunoichi i podziękował.Różowo-włosa uśmiechnęła się i wyszła ze szpitala.Musiała pobyć na świeżym powietrzu.Nie lubiła takich akcji.Chociaż wiedziała ,że będąc medykiem będzie musiała wykonywać nawet gorze prace.
Teraz miała inne zakłopotanie.Sasuke Uchiha był tutaj-Przyszedł po lekarstwo.Były szanse ,że nawet jeżeli wpakuje się w małą walkę z tym shinobi,któremu kazała tam zostać to jego stan się pogorszy do tego jeszcze musi wrócić do Orochimaru ,a przypuszczając to jego baza nie znajduje się tak blisko.Przez ten czas ciemnooki dozna boleści o których nie miał nawet pojęcia.

Sasuke,Wioska Piasku:

        Wbiegł do Wioski tuż przed 23. Droga była długa,ciężka i bolesna.Nie sądził,że trucizna może tak bardzo go zmęczyć.Jak tylko zdobędzie odtrutkę i wróci do zdrowego stanu zacznie trening.
W Piasku było dosyć spokojnie-Pomijając patrol,który był praktycznie w każdym miejscu.Najwyraźniej nie tylko on przyszedł odwiedzić Wioskę.W tym momencie pomyślał o Akatsuki.Wątpił w to ,że to właśnie Itachi tutaj przeszedł więc nawet tego nie sprawdzał.Obecnie musi mieć lekarstwo ,o którym mówił mu Kabuto.(dop-autorki-Potter xdd). Przypominając sobie słowa Kabuto-szklarnia z lekarstwem powinna być obok szpitala.Przebiegał ciemnymi uliczkami-Nie potrzebował więcej kłopotów.Wpadając w walki jeszcze bardziej może pogorszyć swój stan ,a tak nie może się stać ,gdyż wtedy nie będzie mógł zabić swojego brata i pomścić klanu.Szukał i szukał.Dopiero po jakiejś godzinie zauważył dużą szklarnię i obok szpital.Wskoczył na drzewo ,które było obok.Chciał już wejść do środka,kiedy w tym momencie w szklarni zapaliło się światło,a w środku Haruno Sakura.Zacisnął pięści.Był wściekły-najchętniej by tam wszedł,zabił ją i zabrał truciznę.Przyglądał się jej bardzo uważnie.Podeszła do jakiejś rośliny"Kwiat skorpiona"-Tego właśnie potrzebował,ale jej do czego był potrzebny?-W kółko zadawał sobie to pytanie.Delikatnie przybliżył się do szyby,dokładnie obserwował każdy jej ruch.Najwyraźniej przygotowuje odtrutkę...-Mruknął pod nosem.Skarcił siebie w myślach za to,że mówi sam do siebie.Chyba bierze mnie głupota Naruto...-Znów mruknął pod nosem i znów się skarcił.Był tak zajęty rozmawianiem samym ze sobą,że nawet nie zauważył kiedy Haruno skończyła.-Idiota...-Uderzył się ręką w głowę.-I znów to robię...-Syknął wściekły.Przyglądał się jej ruchom.Zmieniła się -od razu można było to dostrzec.Nabrała kobiecych kształtów i ma długie ,piękne włosy.Zmieniła się również pod względem charakteru.Teraz jest stanowcza i silniejsza niż wcześniej.
-Zatrzymała się? ....-Po krótkiej chwili namysłu Uchiha schował się bardziej w cieniu.-Kurwa..-Pomyślał.Teraz musiał czekać aż opuści szklarnie-Miał nadzieję,że go nie zauważyła.
Wyszła.-Odetchnął z ulgą lecz jego spokój szybko zniknął ,gdyż zaraz po niej wszedł kolejny shinobi.Nie miał czasu na czekanie aż on wyjdzie ,musi szybko go załatwić,wziąć roślinę i wracać do Orochimaru.Biorą pod uwagę to iż biega po całej wiosce pełno shinobi nie miał dużych szans na cichą ucieczkę,ale cóż innego miał zrobić? Nic....-Wszedł do  środka i zgasił światło.Zabije go szybko i bezboleśnie.Podszedł od tyłu ,wyciągnął swój miecz i szybkim ruchem przejechał nim po gardle ninj'y.Wytarł krew ,która została na jego katanie,zerwał kilka listków lekarstwa i schował do kieszeni , i zniknął.


Naruto i Kakashi:

      Chakra ,która znajdowała się niedaleko szpitala bardzo ich zaniepokoiła.Musieli jak najszybciej tam dotrzeć i pozbyć się napastnika.Wyczuwali również znajomą chakrę-Gaara!-Powiedział dosyć głośno Uzumaki.Kakashi przytaknął i jeszcze bardziej przyśpieszyli.Musieli jak najszybciej tam dotrzeć ,aby pomóc przyjacielowi.Uzuamki'ego i  Hatake zaczęła sięgać inna chakra-bardzo silna,ale w tym czasie musieli iść gdzie indziej.Naruto cały czas myślał o tym,aby Sakurze nic się nie stało.Nie wybaczyłby sobie ,gdyby ona była zmasakrowana ,a co dopiero nie żyła.Hatake również martwił się o swoją pod opieczoną,ale nie aż tak jak niebieskooki.Kaszalot co jakiś czas uspokajał Naruto tym ,że Sakura nie jest słaba i sobie poradzi.-Po za tym ,jest tam wielu silnych shinobi.-Klepnął go delikatnie po ramieniu.-Teraz nie możesz o tym myśleć...ważniejsze jest życie Gaar'y.-Skierował wzrok przed siebie.Uzumaki przytaknął i starał się więcej nie wspominać o różowo-włosej.Po kilku minutach dotarli na miejsce ,ale nikogo nie zastali.Wszędzie było pusta,a chakra ,która niedawno tutaj była -od tak zniknęła.-Przegrał i został uprowadzony....-Syknął zły Naruto.Spóźnili się.Nie wiadomo było gdzie oni teraz są  z ich przyjacielem.Kakashi rozejrzał się dookoła.Było widać kilka dziur w ścianach po wybuchach.-Deidara...-Spojrzał na Naruto ,która przyglądał mu się ze zdziwieniem.-Jeden z Akatsuki....-Uzumaki słysząc te słowa jeszcze bardziej się zdenerwował.
-Musimy wracać ,Naruto.Nic w nocy nie zdziałamy.-Uzumaki zasmucony przytaknął.Poczuł czyjąś dłoń na swojej kostce.Spojrzał w dół a z piasku zaczął wychodzić Gaara.Niebieskooki odskoczył jak oparzony.-Ga..Gaara!-Naruto nie mógł uwierzyć własnym oczom.Hokage stał na przeciw niego poobijany.Widać ,że walka była zacięta.-To był Deidara....ledwo co uszedłem z życiem.-Zacisnął ręce zły.
Naruto zaśmiał się w niebogłosy.-Cieszę się,że w końcu się spotykamy Gaara!-Klepnął przyjaciele po plecach.Gaara uśmiechnął się i lekko syknął z bólu-Widać,że nadal jesteś głośny,Naruto....

11 maj 2013

Rozdział 5

Leżał na łące nieopodal strumyka.
Było ciepło,spokojnie.
Słychać jak płynie woda,
Jak ćwierkają ptaki,
Jak wiatr delikatnie rozdmuchuje włosy w powolny taniec.
Tak pięknie-Mogłoby się tak pozostać na zawsze.
Po co opuszczać takie miejsce?
... Tylko po to ,aby nikt Cię nie znalazł i nie zabił....


  Znajdował się w swojej jaskini za wodospadem.Nie lubił siedzieć w noże u Orochimaru , dlatego też  znalazł to miejsce niedaleko niego i jego przydupasów.Zawsze po skończonych misjach,które były związane z Konohą -później rozmyślał jakby to było,gdyby nie podążał za zemstą i siedział w wiosce z jego byłymi przyjaciółmi.Jedno miałby z głowy-nie ganiali by za nim po wszystkich wioskach.Ale jednak nie miał ochoty na towarzystwo swoich znajomych.Najlepiej niech nie wchodzą mu w drogę,a może ich oszczędzi.
Postanowił wyjść i przewietrzyć się-miał dość siedzenia w ciemnościach i rozmyślania nas sensem swojego istnienia.Wstał i ruszył w przeciwną stronę od swojego pobytu zamieszkania.Znów zaczęły go dręczyć myśli.Jedną z nich było,że stali się silniejsi.Drugą iż właśnie umiera ,gdyż Sakura postanowiła go zabić.Naruto przyszedł i jeszcze pogorszył sprawę-przyśpieszając proces.Jednak nie mógł ich oszczędzić.Będzie musiał w przyszłości ich na pewno zabić,ale teraz liczyła się śmierć Itachi'ego z jego ręki.Ruszył na pobliskie pole treningowe,aby udoskonalić swoje techniki.
  Trenował już od kilku godzi kiedy przerwał mu stojący naprzeciw  niego Kabuto.-Znalazłem dla ciebie lekarstwo ,ale czegoś brakuje...-Uchiha spojrzał na niego i przytakną -dając tym znak ,aby kontynuował swoja wypowiedź-Dokładnie to brakuje rośliny nasączonej jadem skorpiona.Najbliżej ona znajduje się w Liściu i Piasku.Nie powiem Ci dokładnie gdzie się ona znajduje w Liściu ,ale w  Piachu jest na szklarni.Wybierz sobie,któreś z miejsc i radziłbym ruszać od radu gdyż zostało Ci kilka dni do śmierci.-Jego kącik ust uniósł się ku górze.Sasuke prychną pod nosem i nie zwracając więcej na niego uwagi ruszył do swojej jaskini po kilka rzeczy.Zabrał ze sobą kilka kunai,shurikenów itp. W końcu był gotowy na podróż ,która zajmie mu 2-3 dni.Nie chciał marnować czasu i wyruszył. 


Cała trójka(Kakashi,Sakura,Naruto) siedziała w gabinecie u Tsunade.Dostali wiadomość,że wyruszają do Wioski Piasku na pomoc.Tsunade po chwili odwróciła się w ich stronę-Dwóch z Akatsuki się tam znajduje-Macie pomóc im wykurzyć ich stamtąd ,a najlepiej poważnie zranić.Wyruszanie od opuszczenia gabinetu.Później wyślę wsparcie.Ruszajcie!-Krzyknęła w ich stronę ,a oni w biegu opuścili jej gabinet.Kakashi dał im 10 minut na zabranie kilku rzeczy i zjawienie się pod bramą.Kiedy Naruto i Sakura byli już prawie pod bramą zauważyli Kaszalota.-Po raz pierwszy się nie spóźnił...-Mruknął Naruto pod nosem.-To aż dziwne...-Odpowiedziała Sakura.Kaszalot spojrzał na nich-No to ruszamy!-Przytaknęli i ruszyli w szybkim tempie.Musieli jak najszybciej się tam dostać.Każdy miał z nich różne zadanie. Kakashi miał z Naruto pozbyć się ich ,a Sakura miała leczyć rannych i przygotowywać lekarstwa.Byli już w połowie drogi.było coraz ciężej,gdyż było strasznie gorąco.


 -Gaara-sama!Konoha wysłała nam na pomoc trzech shinobi.Jednym z nich jest posiadasz Kyuubi'ego.
Gaara podniósł się z fotela i skierował wzrok na doręczyciela wiadomości.-Czyli Naruto już wrócił...To dobrze!-Uśmiechnął się delikatnie.Dopóki oni nie przybędą masz nakazać oddziałom ,aby rozstawili się po wiosce.Nie wiadomo gdzie są teraz Akatsuki...-Odwrócił się w stronę okna.-Jak się zjawi Naruto masz mi od razu powiedzieć...-Powiedział ostatnie słowa i zamilkł.Kiedy zniknął doręczyciel w drzwiach pojawił się Kankuro.-Kazekage-sama!Pozwól mi iść na wschodnią bramę..Chcę pomóc wiosce.-Podszedł bliżej burka jego wysokości.(dop-autoriki-Czy jakoś tak ku**wa T^T) Gaara skierował wzrok na niego ,przez chwilę przyglądał mu się w zamyśleniu.-Niech będzie,ale uważaj na siebie Kankuro.I weź kogoś ze sobą...
Kankuro ukłonił się i wyszedł stamtąd ruszając na wschodnią bramę biorąc ze sobą jakiegoś shinobi.
-Nie ważne co się będzie dziać ty się nie ruszaj dopóki nie wydam Ci rozkazu.-On przytaknął i podążał za Kankuro.Doszli do wschodniej bramy,a na przeciw niej od razu pojawiła się dwójka Akatsuki.-Nie może być.Stworzyciel większości marionetek,które się tutaj znajdują i najbardziej znany jako Władca Marionetek- Sasori.Chłopak patrzył na niego z podziwem.-Ty no patrz Sasori,jesteś znany!Hm!-Powiedział z uśmiechem blond-włosy chłopak.(dop.autorki-moja barbie <3)-Czyżby mój następca...Kaknkuro z Pustyni?!-Podniósł na niego wzrok.-Ale nie przyszliśmy tutaj rozmawiać i podziwiać..-Syknął Sasori.Kankuro zaatakował go swoimi lakami.-Chłopcze,sam je zrobiłem więc znam ich strukturę i broń...Musisz się postarać bardziej...-Odparł atak chłopaka i tak przez kilka minut unikał jego nędznych ataków.Postanowił to zakończyć używając swoich marionetek.Wystrzelił w stronę Kankuro kilka zatrutych igieł.Nie uniknął ich i wbiły mu się w ciało.-Mówiłem Ci.Twoja śmierć nie będzie zbyt długa,ale bolesna.Już nikt Ci nie pomoże,bywaj!-Ruszył do Wioski wraz ze swoim towarzyszem.
  Shinobi,który przybył wraz z nim wziął go na plecy i ruszył do szpitala.-Niech senpai się trzyma,wyleczą tam cię ....-Biegł ile miał sił w nogach.W końcu dotarł do szpitala.-Proszę was,pomóżcie mu! Został otruty...-Mówił wszystko na jednym tchu.Służba od razu rzuciła się w bieg ,aby go wyleczyć.

  Team 7 dotarła do Wioski Piasku.Stali przed bramą -było już dosyć późno.Po chwili obok zjawiła się Temari.-Witajcie! Zaprowadzę was do siedziby Gaary,ale najpierw chcę Cię o coś prosić Sakura-san...-Skierowała słowa w jej stronę smutna.Zielonooka spojrzała na nią z lekkim przerażeniem- Temari-senpai..Co się stało?-Sakura nie sądziła ,ze chociaż trochę się tutaj przyda.Stała i czekała na to co jej powie kobieta.-Kankuro został otruty przez jednego z Akatsuki-mówią,że to był Sasori.Trucizna jest w jego ciele ,a lekarze nie mogą sobie poradzić.Proszę! Uratuj go...-Różowo-włosach przytaknęła i ruszuła w strone szpitala.-Zaś was potrzebuje Gaara.Ucieszył się nieść o tym ,że ty Naruto tutaj przyszedłeś.-Ruszyli w stronę siedziby hokage rozmawiając o zdarzeniach,które miały tutaj miejsce.

  Jeden z lekarzy stanął przed Sakurą.-A czego tutaj panienka szuka?-Powiedział dość srogim głosem.Zielonooka zmierzyła go od stóp do głowy.-Jestem Medyk-Ninja.Przyszłam z Wioski Liścia,aby pomóc Kankuro...-Lekarz słysząc tylko ,że jest medykiem i przybyła,aby pomóc zaprowadził ją do sali.-Niech panienka go wyleczy!-Sakura podeszła do chłopaka ,dotknęła jego czoło.Miał różowe policzki i pełno ran.-Ma gorączkę i nowe rany robią się wewnątrz jego ciała.Macie tutaj szklarnie z ziołami prawda?Potrzebuję tam wejść..-Skierowała do lekarza,który poszedł po klucze-A wy spróbujcie zbić mu gorączkę.Wrócę za kilka minut.Trzymaj się Kankuro..!-Powiedziała i ruszyła za shinobi,który zaprowadził ją do szklarni.Było tam bardzo dużo przeróżnych ziół.Znalazła jad skorpiona ,zerwała go i zaczęła robić lek.


Temari  wraz z Kakashi'm i Naruto doszli do biura Gaary.Kobieta zapukała kilka razy ,ale nikt nie odpowiadał.Weszła do środka i nikogo nie zastała.-Nie ma go tutaj?Przecież miał czekać na was...-Rozejrzała się i  zawróciła w stronę szpitala.-Na razie nic tutaj nie zdziałamy,idziemy do szpitala.Muszę zobaczyć co z Kankuro,później znów pójdziemy do Gaary.Teraz nikt nie wie gdzie on obecnie się znajduje,ale mam złe przeczucia. -Skrzywiła się nieco i ruszyli do szpitala.
Naruto wyczuł niepokojącą chakrę.-Temari-chan,ktoś jest w wiosce...!-Mruknął pod nosem Uzumaki wchodząc do szpitala.Blond włosa kobieta zatrzymała się i zwróciła wzrok w stronę Kakashi'ego i Naruto dając tym im znak ,że mają znaleźć tą osobę,gdyż był tam prawdopodobnie Gaara.Naruto i Kakashi przytaknęli i ruszyli biegiem w stronę obcej energii.

3 maj 2013

Rozdział 4

   Po powrocie do Wioski-Naruto zaproponował wypad do Gorących Źródeł.
Wszyscy się zgodzili z niebieskookim i ruszyli.
Byli cholernie zmęczeni po tym całym zajściu.
Każdy z nich starał się zapomnieć kogo tam widzieli.Ich misja nie wyszła na udaną.
Kakashi pożegnał się z nimi przy Źródłach wymówką,że musi iść zdać raport Tsunade.
Została ich tylko piątka -Naruto,Lee,Sai,Sakura i Hinata.
Rozeszli się w swoje strony.Dziewczyny w inną i płeć przeciwna w inną.
Naruto uradowany -zdołał już zapomnieć o całym zajściu-Wskoczył do źródeł.-Myhm! Tego mi potrzebowało!.Sai uśmiechnął się i zaraz za Naruto wszedł do źródeł.Czekali teraz tylko na Lee.
-Jare!Jare! Gdzie ten brewka?Może poszedł podglądać dziewczyny?!.-Powiedział Naruto podekscytowany ostatnim zdaniem.Sai spojrzał na niego rozśmieszony.-Albo ma większego od ciebie i nie chce cię urazić.
Niebieskooki spojrzał na niego wzrokiem zabójcy.Po pewnym czasie przyszedł Rock Lee i również wszedł do źródełka.-Wybaczcie.Musiałem pościągać ciężarki z nóg.-Podrapał się po głowie z szerokim uśmiechem.
Ciemno-włosy przyglądał się im wygłupom bacznie.Cieszył się ,że w Konoha ma takich przyjaciół.
Po chwili Sai również oberwał-również przyłączył się do ich zabawy.Chłopcy postanowili iść do dziewczyn.Od tak sobie tam wejść i z nimi posiedzieć.No bo co mogłoby się stać...

    U dziewczyn:
Sakura rozebrała się i weszła do wody.Spojrzała na Hinatę,.-Hinata-chan jesteśmy tutaj same.Nie musisz ich przecież chować.!-uśmiechnęła się do.-Przecież nikt nas tu nie widzi Hinata,możesz opuścić je!
Hinata chociaż była temu przeciwna i czerwona na buzi zrobiła to co powiedziała zielonooka.
-Sakura, myślisz o nim prawda?.-Sakurę to pytanie zbiło na bok.Przytaknęła.-Nie mogę uwierzyć,że on nas zostawił i poszedł do Orochimaru ....to jest nienormalne!-Zanurzyła się po szyje w wodzie.
Białooka skierowała wzrok prosto w jej oczy.-Nie powinnaś się tym tak zadręczać.Masz przy sobie osoby,które na pewno nigdy cię nie zostawią.
Różowłosa posłała jej uśmiech.-Arigato,Hinata!-Podpłynęła do niej i przytuliła ją po przyjacielski-Arigato,że ze mną tutaj jesteś.Hinata spaliła buraka.Po kilku minutach rozmowy usłyszały chichy i kroki.
Usiadły na przeciw drzwi wejściowych do źródeł dla Kobiet.Zobaczyły coś,co nie powinno mieć miejsca w pomieszczeniu dla pań.Naruto,Lee i Sai od tak sobie weszli do wody .-Ohayo,chyba możemy się przyłączyć.-Parsknął Naruto.Sakura zrobiła się cała czerwona ,a Hinata mdlała.-Nar..Naruto-kun!!
-NARUTOOO!Zabiję cię?!.-Krzyknęła na całą gospodę.Lee i Sai zaczęli się śmiać,nie mogli zaprzestać tego czynu.-Oj Sakurcia,Sakurcia! Przecież to nie pierwszy raz kiedy tak jest ne?!-przybliżył się do niej.
Nagle wszyscy zaczęli się bardzo dokładnie przysłuchiwać całej historii ,nawet Hinata się ocknęła.
-Po pierwsze Naruto! Odsuń się ode mnie!-Przysunęła się bliżej Hinaty.-Po drugie to nie było tak.
To ty z tym debilem -Uchihą- Wpadliście na mnie co spowodowało upadek do wody z wami.I miałam na sobie ubrania!Baka!.-Warknęła w jego stronę czerwona.
Oby dwie co chwile chowały swoje piersi ,aby nie wypłynęły na powierzchnię wody.
-A teraz łaskawie opuście to miejsce,albo sama was stąd wykopie.
Chłopcy widząc,że zaraz zrobi się tu niebezpiecznie wrócili do swojego miejsca.

Po dwugodzinnym wypoczynku wszyscy zaczęli się zbierać do domów.
Wyszli już ubrani z gospody.Hinata i Lee poszli w tę samą stronę, a Sai w przeciwną.
Zostali już tylko Sakura i Naruto.Ruszyli w tym samym kierunku.
-Jeszcze raz tak zrób Uzumaki ,a będzie zgon na miejscu!-Ostrzegła go Sakura zaciskając ręce w pieści.
Niebieskooki błagał o wybaczenie po czym oby dwoje zaczęli się śmiać i rozmyślać jakby to było ,gdyby teraz Uchiha był z nimi..-Sakura-chan!Następnym razem na pewno go sprowadzę!-Zatrzymał się patrząc w jej oczy.-Ona tylko pokiwała głową przecząco.-Nie ,Naruto! Nie musisz tego robić..dobrze jest tak jak jest teraz.On wybrał swoją drogę i nie wchodźmy mu w nią.-Powiedziała Sakura uśmiechając się.
Uzumaki spojrzał na nią zdezorientowany.Nie wiedział czy ona mówi to poważnie czy go oszukuje.-Sakurcia,ale ...Dlaczego zmieniłaś zdanie?
-Już dawno je zmieniłam,ale nie było potrzeby ,aby o tym mówić.Dajmy mu spokój.Niech robi co chce,ale jak zaatakuje naszych Nakama musimy go...zabić-Ciężko było jej to powiedzieć ,ale musiała wydusić to z siebie.Spuściła wzrok czując jak łzy napływają jej do oczu.Naruto zauważył,że jest smutna.Podszedł do niej i przytulił ją do siebie nie pewnie.Ta od razy zaczęła płakać jak małe dziecko przez co Uzumaki bardziej się zasmucił.Kochał ją,ale nie umiał jej tego powiedzieć.Postanowił jeszcze zaczekać z tym wyznaniem.
Sakura wtuliła się w jego ramie co jakiś czas pociągając nosem.Różowłosa zaczęła czuć do Naruto jakieś uczucia.Nie znała tych uczuć.Była nim zauroczona.Cieszyła się z tego,że go zaakceptowała takim jaki jest.
Haruno odsunęła się od niego z uśmiechem- Arigato,że ty zostałeś!Dobranoc Naruto!.-Pomachała mu i wbiegła do domu.
Naruto zarumienił się i szczęśliwy ruszył do domu.Kiedy wszedł do środka to pierwsze co zrobić to zjeść ramen.


Orochimaru po powrocie cały czas użerał się z Uchihą-kaprychą.
-Dlaczego mnie powstrzymałeś ?! Inaczej bym usunął ta dwójkę z drogi.A teraz będą same kłopoty z nimi.
Znam Naruto i będzie teraz wbiegał w tą i we w tę.Sakura jest zawzięta więc będzie jeszcze gorzej!-Warknął w jego stronę wściekły.-Sasuke-kun,nie denerwuj się tak,nie masz po co.Gdybyś dalej walczył umarłbyś szybciej niż Tobie się to wydaje.Ta młoda podczas walki z tobą otruła cię.Dlatego dostawałeś coraz większy wpierdol od Kyuubi'ego.Uchiha spojrzał na niego zdziwiony.Nie zauważył tego,że ta wredna suka go zatruła.Nie był ostrożny ,a ona zrobiła się silniejsza.-Teraz będę umierać tak?Czy ta twoja laleczka w brylach nie może zrobić antidotum.
Orochimaru zaśmiał się ironicznie.Miał już dość narzekania jego.Chciał otrzymać jego ciało jak najszybciej.-Nie martw się,jak na razie Kabuto szuka jakiegoś lekarstwa,ale to trochę potrwa.Nie dostaje się niczego na zawołanie.
Uchiha spojrzał na niego wzrokiem mordercy.-Idę do siebie.Jak antidotum będzie gotowe to przyślij kogoś po mnie.-Wyszedł trzaskając drzwiami za sobą.Orochimaru skrzywił się nieznacznie.Denerwował go już.Musiał coś zrobić,aby szybciej on mógł dopełnić zemsty....

     Następnego dni u Sakury w domu:
Sakura!Natychmiast masz zejść na dół.! Widzę cię na dole za pięć sekund!-Krzyknęła jej matka z dołu.
Różowłosa przeciągnęła się leniwie na łóżku.-Czego znów tak wiedźma chce?!-burknęła pod nosem.Wyciągnęła z szafki ubrania i poszła do łazienki wziąć prysznic.W cale jej się nie śpieszyło.
Po kilku minutach wyszła ogarnięta z łazienki i zeszła na dół.Jej matka znów zaczęła się drzeć.-Sakura!Weź się do roboty! Jak masz wolne od misji to nie znaczy ,że od pracy w domu!Masz wstawić pranie,wysprzątać dom i zrobić obiad!! Sakura przeleciała po całym domu wzrokiem.-Przecież nie jest brudno!
I faktycznie nie było.-Zaczynasz sobie wmawiać,że tak jest-znęcasz się nade mną?!-syknęła w jej stronę zła Sakura.
-Nie powinnaś się tak do mnie zwracać.Ja cię wychowuje i utrzymuje aż nie skończysz 18 lat,moja panno.Więc proszę o więcej szacunku.Ta tylko prychnęła na to-To już niedługo sama będziesz sobie sprzątać i gotować bo jak ja skończę 18 lat to na pewno się wyprowadzę,a to nastąpi już za kilka miesięcy.-Fuknęła w jej stronę.-Po za tym jak się nie mylę to matki zadanie nakarmić swoje dziecko,a nie dziecko matkę!Usiadła na kanapie zlewając jej opiekuna z tłem.
-Oo..proszę!Jakaś ty mądra się zrobiłaś!Ciekawe czy kiedyś będziesz umiała to wykorzystać.
-Nie martw się Okaasan, na pewno lepiej to wykorzystam i 10 razy się zastanowię nad tym czy przypadkiem nie wpadnę ...-Wstała i wyszła z domu.Matka nie mogła uwierzyć w to co powiedziała.Zdenerwowała się ,nie sądziła,że ona jej kiedyś to powie.Wróciła do poprzedniej czynności,aby trochę odstresować.
-Głupia idiotka! Cały czas mną tylko pomiata na prawo i lewo!-Pomyślała Sakura patrząc się na końcówki swoich butów.Wpadła na kogoś ,upadła na ziemię-Cholera jasna! Gomen...-Spojrzała w górę i ujrzała blond czuprynę.
Naruto spojrzał na nią i podał jej rękę-Sakura-chan?Co ty robisz na ziemi?!-Pomógł jej wstać nieco zdziwiony.-Baka!Wpadłam na ciebie i się przewróciłam! Co ty taki zadrzumiony ?!.-Wybuchła śmiechem-Wyglądasz jakbyś Wielką Wojne w nocy przeszedł!
Niebieskooki podrapał się w tył głowy-Zasnąć nie mogłem.Wyszedłem,aby się przejść i nawdychać świeżego powietrza!.-Uśmiechnął się.-A ty Sakurciu?! Nie wyglądasz na wesołą, jakby ktoś cię zabił..to prędzej.Różowołosa przyjrzała mu się-Dzięki wielkie.Nikt mnie nie zabił tylko ja prowadzę wojnę domową głupku!-Strzeliła mu z palca w czoło.Uzumaki zaczął dotykać obolałe miejsce palcem.-A to za co?!
No to Sakurcia...no wiesz,dziś jest Festyn ..no i..czy..no wiesz! Nie poszłabyś z mną?-Spojrzał jej w oczy zarumieniony,Sakura uśmiechnęła się do niego.-Hmm..Niech będzie.Przyjdź po mnie o ósmej!-Zaśmiała się i ruszyła w inną stronę.
Naruto uradowany pobiegł każdemu się pochwalić,że idzie z Sakurą na randkę.

  Dom Haruno.19:30
-Okaasan! Ja zaraz wychodzę na festyn.Nie będzie mnie do 00 jakoś tak!-Krzyknęła Sakura z góry.
Matka zajebała spida na górę-Hę?! Wybierasz się na festyn? Z kim idziesz? Z swoim chłopakiem?.-Przyglądała jej się z szerokim uśmiechem.
-Idę z Naruto i to nie jest mój chłopak.Baka!-Zarumieniła się.Wzięła szczotkę i zaczęła rozczesywać swoje długie ,falowane włosy.Matka przyglądała jej się uważnie.-Mam coś dla ciebie córeczko.
Sakura spojrzała na nią zdziwiona.Po chwili P.Haruno wróciła z kimono-To kimono jest u nas już bardzo długo.Pora ,abyś ty je nosiła!
Zielonooka podziwiała je.Było cudowne.Podbiegła do matki i ją przytuliła-Arigato Okaasan!
-Baka! Nie musisz,a teraz chodź pomogę Ci je ubrać!
Po kilku minutach Sakura stanęła przed lustrem.-Przepięknie w niej wyglądasz!. -Zaklaskała radośnie matka.-Chyba jestem już gotowa!-Zeszła na dół Sakura i od razu zadzwonił dzwonek do drzwi.Ojciec podszedł ,otworzył-Witaj chłopcze.! Ty pewnie po  Sakurę.! Ty masz na nią uważać! Pamiętaj..stanie jej się coś ,a cię znajdę!-Powiedział mu na ucho,Chłopak wzdrygnął się-Oczywiście Panie Haruno!Będę jej pilnować.Zaraz po ich rozmowie zza rogu wyszła Sakura.Był nią oczarowany.Wyglądała jak ósmy cud świata.-Naruto!-machała mu przed twarzą dziewczyna-Nie śpij tylko chodź-zaśmiała się.Wzięła Naruto pod rękę i wyszli.
  Przez ten czas świetnie się bawili.Dochodziło do 00.Postanowili udać się na najwyższą górę w Wiosce z jak najlepszym widokiem .Kiedy tam dotarli ,nikogo nie było ,a na niebie zaczęły rozbłyskiwać fajerwerki.
Sakura podziwiała je .Podeszła do muru i oparła się o niego rękoma-Przepięknie.!
Naruto podrpetał za nią i również się temu przyglądał.Co jakiś czas zerkał na Haruno.Był szczęśliwi tym,że na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Naruto!  Nie sądziłam ,że będę się tak świetnie z tobą bawić.Arigato!-Przybliżyła się do niego i nieco zarumieniona złożyła pocałunek na jego policzku.Naruto patrzał jej w oczy pełen podziwu.-Nie..Nie ma za co Sakurcia!.-Uśmiechnął się szeroko.
Po całym wydarzeniu Naruto odprowadził Sakurę do domu dzięki czemu otrzymał kolejnego całusa i uradowany będąc swoim mieszkaniu poszedł spać.