24 lip 2013

Rozdział 7

  To może na początku zacznę od przeprosin. 
Wybaczcie ,że tyle czasu nie było noty,ale nie mogłam się odnaleźć w pisaniu i nie miałam na to zbyt dużo czasu ... ;c




 Wszyscy znajdowali się w gabinecie Kazekage.Czekali na Meduk-Ninja ,którzy mieli wyleczyć jego wszystkie rany.-Gaara...Powinieneś nas kilka dni przed powiadomić ,że jakieś typy kręcą się dookoła waszej wioski..-Parsknął w jego osobę Uzumaki.Kazekage spojrzał w jego stronę ze smętną miną i nic nie powiedział.Po kilku minutach w drzwiach pojawiło się grupka shinobi.Podbiegli do swojego władcy i zaczęli leczyć wszystkie jego rany.Zaczęli najpierw od tych najgłębszych.Od czasu do czasu było słychać syknięcia młodego przywódcy.
Po dłuższym czasie do pomieszczenia weszła Sakura wraz z Temari.Różwo-włosa posłała mężczyźnie ciepły uśmiech.Gaara odwzajemnił gest .Haruno oparła się o ścianę,spuściła głowę i milczała.
Naruto dokładnie jej się przyglądał.Odkąd się rozdzielili jego przyjaciółka bardzo dziwnie się zachowuje.Martwił się o nią.Nie mógł jej stracić.Swoim wzrokiem przeleciał cała salę:Kakashi rozmawiał z Gaarą, a Temari z medykami.Po godzinie Temari zaprowadziła nas do pokoju ,w którym mieliśmy nocować.Oczywiście Haruno miała osobny pokój.Uzumaki chciał z nią jeszcze porozmawiać.Złapał ją za rękę.-Sakura-chan...Co się dzieje?-Stanął przed nią i dokładnie przyglądał się jej twarzy.Zielonooka wydawała się mu zdezorientowana.-Hę? Nie rozumiem o co Ci chodzi,Naruto...-Mruknęła odwracają wzrok.
-Baka!Nie ukrywaj niczego przede mną...Wiesz bardzo dobrze  tym,że tego nie lubię.-Złapał ją za rękę i wyszedł z sali , w której wszyscy przebywali.Wyszli przez siedzibę Gaary.-Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.To nie jest normalne ,Sakura-chan.
Młoda shinobi uważnie mu się przyglądała.Wzieła głęboki wdech po czym go wypuściła.-Sasuke...Ten drań jest tutaj....Przyszedł po odtrutkę...-Syknęła patrząc się w niebo.-Mówiłam,że nic się nie stało ,a ty jak zwykle wszystko wywyższasz..-Oparła się o ściany budynku spuszczając wzrok.Uzumaki stął w dużym osłupieniu.Nie spodziewał się tutaj Uchihy.Był strasznie zdenerwowany i zły na to ,że nie wyczuł jego chakry.Spojrzał na swoją przyjaciółkę.Martwił się o nią,została mu tylko ona.Po za nią nikogo już nie miał.Nie mógł pozwolić na skrzywdzenie jej.Nie chciał już jej męczyć,wszedł z powrotem do budynku.Wszedł do sali i od razu dostał wazonem w głowę.-Kyaaa! A to za co?!?!-Krzyknął obolały masując swoje czoło.Temari spojrzała na niego.-Wybacz Naruto,to nie miało być w ciebie...-Wróciła do krzyczenia na swojego brata jakim to jest idiotą i nierozważnym władcą.

Sakura przemierzała uliczki Suny ,cały czas wiedziała,że ktoś ją śledzi.Nie mogła cały czas uciekać bo tak czy siak w końcu ją złapie.Zatrzymała się przy stoisku z różnymi pamiątkami.Osoba,która ją śledziła cały czas stała w jednym miejscu.Czuła jak mierzy ją wzrokiem ,niemal przebijając jej ciało wzrokiem.-Czy na serio ta osoba jest takim idiotą-Pomyślała i ruszyła dalej.Weszła do parku ,dookoła była cisza.Słychać tylko świergot ptaków,usiadła na ławce i spojrzała w niebo-Wyjdź i tak wiem,że mnie śledzisz od dłuższego czasu-Powiedziała niemal obojętnie ,a zza drzewa wyłoniła się zakapturzona postać.-Jednak zmieniłaś się i to bardzo,droga Sakuro-ściągnął nakrycie głowy.Przed Sakurą po raz kolejny stał wielki Uchiha,wszędzie rozpoznałaby jego głos.Jak zawsze zimny i obojętny.-A ty jednak nie..nadal jesteś dupkiem,który uważa się za wspaniałego...-Spojrzała mu prosto w oczy.Jego kąciki ust uniosły się do góry.Usiadł obok niej ,patrząc się w ten sam punkt co ona.- Przecież tak bardzo mnie kochałaś,chyba się nie mylę..-Odwrócił głowę w jej stronę,aby zobaczyć jej reakcje.Ona jedynie skrzywiła się nieznacznie.-To było kiedyś..kila lat temu ,teraz do ciebie odczuwam nienawiść...to wszystko,Sasuke.Po tych słowach była dumna z siebie,że w końcu mogła mu je powiedzieć prosto w twarz.Odwróciła swoją twarz w jego stronę,jak zwykle mierzył ją zimnym wzrokiem.Nagle zaczął się śmiać co Sakure strasznie zdziwiło.Nie miała pojęcia o co mu chodzi i z czego się śmieje.-Może uświadomisz mnie z czego się tak cieszysz,to będę cieszyć się z tobą.!-On dalej się śmiał.Po dłuższej chwili przestał- Ojć Sakuro...Niedługo znów się spotkamy-Przybliżył się do niej na niebezpieczną odległość.Odgarnął jej włosy z czoła i odsunął się -Do zobaczenia wkrótce ....-Zniknął.
Sakura siedziała nadal w takiej samej pozycji sparaliżowana."Co to miało być"-Cały czas sobie to powtarzała.Wstała i w milczeniu oraz z grobową minął ruszyła z powrotem do siedziby Kazekage.


Sasuke skakał z drzewa na drzewo ,próbował sobie wszystko poukładać w głowie. Co się właściwe stało,czemu oddał się emocją. Skarcił siebie w myślach za to wszystko. Zatrzymał się i zastanawiał nad tym po co ją śledził.Stał tak przez dłuższy czas dopóki zza drzewa nie wyszedł uradowany Suigetsu.-Sasuke,Sasuke! W końcu Cię znalazłem..gdzie tak pędzisz!-klepnął  go w plecy za co został zmierzony wzrokiem-Wybacz stary...To jak masz to swoje lekarstwo?!-Białowlosy zaczął się śmiać po czym spoważniał widząc jego minę.-Co ty tu robisz?!-spojrzał Sasuke na niego zmieniając temat.Suigetsu ruszył tuż obok niego -Orochimaru kazał mi sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku...Ale najwyraźniej tak-uśmiechnął się po czym ruszyli do swojej kryjówki.